Wyszedł z mojego ciała i przybrał własne opadłem na ziemię.
-Nasyciłem się jego mocą i mam nareszcie ciało-powiedział.
-Oddaj medalion-zagroził i pochylił się nademną.
-Nie zabijaj ich-powiedziałem.
-MILCZ!-wrzasnął zadając mi ranę na boku wielkości 30 cm.
Zaryczałem ze złości ale nie z bólu.
-Ha ha ha my sobie powalczymy on się wykrwawi a ja rozpołatam małej brzuch wezmę medalion i zniknę na zawsze-rzucił demon.